301.dyon.pl




Lotnicy

Biografie

Wspomnienia

Inne teksty








str. 1 | 2


"Trzeci Most" - wspomnienia Kaziemierza Szrajera.


Celem orientacyjnym w odnalezieniu lądowiska było ujście Dunajca do Wisły. Nad celem byliśmy w przewidzianym czasie. Oczekiwano nas. Wymieniliśmy znaki rozpocznawcze. Światła na rogach polowego lotniska zapaliły się. Pilot dwukrotnie podchodził do lądowania zanim usiadł. Gdy samolot zatrymał się otworzyłem drzwi i stanąłem w nich aby nawiązać kontakt z przyjmującą nas grupą. Pierwszą osobą, która mnie powitała był por. Włodzimierz Gedymin, oficer startowy lotniska.

Pasażerowie wysiedli, wypakowano bagaż i nowych pięciu pasażerów wsiadło. Jak dowiedziałem się później byli to: T. Arciszewski, J. Retinger, J. Chmielewski, T. Chciuk i C. Miciński. J. Chmielewski posiadał przy sobie raport ze wszystkimi szczegółami o rakiecie V2, której części były pod jego opieką.

Pobyt nasz na ziemi trwał tylko kilkanaście minut i już przystępowaliśmy do startu. Okazało się, że lotnisko polowe, na którym wylądowaliśmy było podmokłe. Dakota ugrzęzła i nie mogliśmy wystartować. W tym momencie zdałem sobie sprawę w jakiej znalazłem się sytuacji. Nie tylko, że doleciałem i wylądowałem w Kraju i jestem na polskiej ziemi, ale mogę tu zostać, stać się żołnierzem Armii Krajowej, a za parę dni spotkać się z moją rodziną i najbliższymi. Nie było czasu na rozmyślania... Oficer startowy zadawał mi wiele pytań o kolegów z pułku, o polskie jednostki na Zachodzie, o Londyn. To wszystko działo się w błyskawicznym tempie - kiedy w tym samym czasie staraliśmy się uwolnić wszelkimi sposobami naszą Dakotę.

Pierwsze próby zawiodły. Pobyt nasz na ziemi przedłużał się. Pamiętam, że w czasie ponawianych prób startu poruszaliśmy temat możliwości zniszczenia samolotu. Wreszcie po godzinie i pięciu minutach na ziemi, po trzeciej próbie, Dakota uwolniła się z podmokłego gruntu. Za parę minut byliśmy w powietrzu biorąc kierunek na Tatry i Brindisi.

Jedynym naszym problemem po starcie były trudności w schowaniu podwozia. Przy próbach startu, sądząc, że hamulce są zacięte przcieliśmy przewody do hamulców i straciliśmy płyn hydrauliczny, co z kolei uniemożliwiło nam podniesienie podwozia. Dalszy lot z wysuniętym podwoziem zmniejszył szybkość i groził przedwczesnym zurzyciem paliwa. Po starcie więc wypełniliśmy częściowo zbiornik hydrauliczny czym się dało, herbatą z termosów, wodą. Podwozie zostało schowane gdy Dakota przelatywała nad Tatrami. Poszedłem do pasażerów sprawdzić czy wszystko w porządku i zademonstrować założenie pasów i użycie spadochronu w wypadku gdyby zaszła tego potrzeba.

Spowrotem w kabinie, zastąpiłem pilota i przejąłem stery. Piękna, gwieździsta noc, spokój, co za kontrast z tym, co przeżywaliśmy tylko dwie godziny temu. Za trzy godziny będziemy spowrotem w bazie powracając do normalnego życia dywizjonowego we względnie bezpiecznej atmosferze pomiędzy lotami.

Za sobą zostawiliśmy grupę ludzi żyjących w stałym niebezpieczeństwie, walczących już prawie od pięciu lat z okupantem w Kraju, ludzi, którzy od miesięcy przygotowywali się do operacji "Trzeci Most". Nasz odlot z częściami rakiety V2 był dla nich kulminacją sukcesu.

źródło: dzięki uprzejmości Autora, oraz Pana Adama Jackowskiego, który wspomnienia Pana Kazimierza Szrajera przekazał.

cofnij
str. 1 | 2





Jedynka | Lotnicy | Biografie | Wspomnienia | Fotografie