301.dyon.pl




Lotnicy

Biografie

Wspomnienia

Inne teksty








str. 1 | 2 | 3


Pierwszy raz widziałem tak zapełnione kasyno oficerskie do odprawy. Niewielu w Chedburgh lotników bez odznaczeń. Prawie każda pierś wypinała dumnie baretki Virtuti Militari, Walecznych, lub D.F.C., nie mówiąc o Medalu Lotniczym.

Na odprawie omawiano szczegóły organizacji i udziału w nim oficerów. Przy szkoleniu zawodowym przodować musi zasada polskiej racji stanu. Stanowisko oficerów podkreśliło, że żądać będziemy szkolenia w kierunkach najbardziej potrzebnych dla Polski, a nie ad hoc według zapotrzebowań naszych gospodarzy. Sprawa studiów, którą Anglicy traktują na równi poważnie jak my, nie powinna napotkać na trudności. Doświadczenie techniczne i lotnicze będziemy się starali utrzymać i pogłębiać, czy to w zakładach technicznych, czy w lotnictwie angielskim, by można było dorobek ten przekazać w przyszłości Polsce. Sprawa zaopatrzenia i obsady Korpusu pochłonęła wiele czasu. Korpus będzie dowodzony przez Anglików, jednak będziemy posiadali polski inspektorat, w którym fachowcy odpowiednich działów będą mieli bezpośredni wpływ na organizację i szkolenie. Prawa członków Korpusu nie są jeszcze uregulowane, tak samo jak nie wiadomo, jak będzie się przedstawiała sprawa tych, co do Korpusu nie wstąpią, poza faktem, że będą na statusie "refugee".

Czysto wewnętrzna sprawa stacji Chedburgh i działalność naszego Lotnictwa Transportowego znalazła szerokie omówienie. Wiadomości, że jakoby loty poza granice Zjednoczonego Królestwa były zawieszone na skutek różnych spekulacji, nie mają żadnych podstaw. Jedynie i tylko warunki polityczne zmusiły władze angielskie do niekorzystania z Polskiej Transport Command. Szczery charakter tego oficerskiego posiedzenia zaznaczył się w pytaniu czy Inspektorat będzie bardzo nieliczny, a ci, co w nim będą, tylko na tym stracą, gdyż pracując jako fachowcy i dopomagając w organizacji nie będą mieli możliwości pracy dla samych siebie, rozchwiała obawy. Najważniejsze jednak pytania pozostawały bez odpowiedzi, które jeszcze nie są dla nas wiadome.

To zawieszenie w próżni, "wojna nerwów", powinno jak najszybciej się skończyć. Od każdego słyszałem te same słowa. Planów nie mam, bo jakże mogę coś planować. Muszę przedtem mieć pewne przesłanki. Każdy rozumie jak trudno jest dziś przewidywać i układać plany, gdy się nie ma żadnych elementów oparcia.

Dlatego ogólna opinia lotnicza pragnie by sytuacja obecna jak najszybciej mogła być wyjaśniona. Zależy to od naszych gospodarzy i dotąd najważniejsze decyzje nie zostały nam podane do wiadomości. Tymczasem my, zwieszeni w próżni żyjemy z dnia na dzień, łapiąc chciwym uchem każdą plotkę, każdą z pseudo-miarodajnego źródła pochodzącą wiadomość. Prawda nawet najbolesniejsza nie jest tak zła, jak atmosfera plotki. Dlatego wizyta w Chedburgh była taka niecodzienna. Żołnierze usłyszeli część prawdy, która jest nam wiadoma.

Stoimy "na spocznij" - i czekamy. Następna komenda "rozejść się" padnie niedługo. Jesteśmy na nią przygotowani.

źródło: "Skrzydła. Wiadomości ze Świata", nr 16/489, 1946 r.

cofnij
str. 1 | 2 | 3





Jedynka | Lotnicy | Biografie | Wspomnienia | Fotografie